wtorek, 25 maja 2010

Rewolucja przemysłowa i wyprawa na Moskwę

15 maja odbyło się kolejne spotkanie Wyszkowskiej Inicjatywy Planszówkowej. We trzech (Damian, Tomek i ja) rozpoczęliśmy od Brassa, czyli rewelacyjnej gry o rozwoju przemysłu w Anglii. Tomek wybrał od początku strategię węglowo-transportową, czyli zarabiając na węglu starał się punktować na największej i najbardziej dochodowej liczbie połączeń - kanałów i kolei, od czasu do czasu sprzedając jakąś bawełnę. Damian silnie inwestował i rozwijał przędzalnie, nie bojąc się kolejnych pożyczek, równocześnie starał się zmonopolizować porty i przeskadzać mi w ulubinej przeze mnie strategii stoczniowo-hutniczej. Ostatecznie wygrał Tomek, co było małym zaskoczeniem, gdyż dostarczał nam głównie taniego węgla i budował koleje. Brass wymusza optymalizację lub konsekwencję, poza tym grając przekonałem się, że "co mam zrobić w następnej turze lepiej zrobić w tej turze". Czyli czas, to pieniądz jak mawiają w ojczyźnie autora.


Po ok. 2 godzinach, w naszym "żelaznym" ostatnio składzie powiększonym o Adamnsa, usiedliśmy do Kutuzova. Gry wojennej symulującej wyprawę Napoleona do Rosji w 1812 r. Grę napędzają zagrywane przez graczy karty, aktywujące do ruchu poszczególnych wodzów lub wywołujące historyczne zdarzenia. Na wojnie, jak i w większości gier wojennych istotne znaczenie ma szczeście. W Kutuzovie trzeba trochę "poturlać" kostkami, czasem mają one istotne znaczenie. W naszej rozgrywce stroną francuską kierowaliśmy ja i Adamns, a Damian z Tomkiem Rosjanami. Nie pomni historycznych doświadczeń "carscy generałowie" od początku starali się stawić zażarty opór już na rubieżach Cesarstwa Rosyjskiego, dało to im kilka pyrrusowych zwycięstw w bitwach. Przewaga Francuzów latem 1812 r. była jednak zbyt wielka. Rosjanie stracili 80% sił żywych i mimo stosunkowo wysokich strat Francuzów oraz spadku ich morale, w carskiej armii wybuchł bunt i sprawa była dla Rosjan przegrana (dla wtajemniczonych napiszę, że wypadla 6 w teście "Will to fight?"). Grę zakończyliśmy po 1 etapie (na cztery możliwe).
Z dużym opoźnieniem dziekuję wszystkim obecnym za dwie bardzo emocjonujące rozgrywki i zapraszam na następne spotkanie klubowe już w sobotę 29 maja!

środa, 12 maja 2010

Weekend z Grenadierem


W miniony weekend reprezentacja Wyszkowskiej Inicjatywy Planszówkowej w osobach Adamnsa i mojej brała udział w warszawskim GRENADIERZE. Jest to cykliczna impreza, organizowana ze sporym rozmachem, poświęcona szeroko rozumianemu wargamingowi (rekonstrukcje, figurki, planszówki). Z racji naszego zamiłowania brylowaliśmy głównie w części planszówkowej Konwetu.
Przez ponad 30 godzin udało mi się zagrać sześć partii w kilka bardzo dobrych wieloosobowych gier. Min. Succesors, amerykańską, dopieszczoną wersję popularnych w naszym klubie Strategosów; Pacyfic Taphoon lekką grę karcianą o walkach na Oceanie Spokojnym podczas II Wojny Światowej. Gra jest bardzo przyjemna w swojej prostocie, ładnie zilustrowana i byłaby świetnym potencjalnym nabytkiem klubowym gdyby nie jej kosmiczna cena. Następnie grałem w dość złożoną Revolution: The Dutch Revolt 1568-1648, grę o walce polityczno-religijnej różnych frakcji XVI-XVIIwiecznych Niderlandów. Określiłbym ją jako przekombinowany GoT, z ograniczoną sferą militarną, ale bardzo ciekawym tłem historycznym. Lubię ten gatunek i generalnie oczekiwałem więcej po tym tytule. Na koniec zagrałem w Napoleonic Wars, grę mechanicznie łączącą w swoich załozeniach Kutuzova z... Sukcesorami. Co prawda mamy tu dużo bardziej sformalizowane zasady dyplomacji, ale bić trzeba najlepszego i sporą rolę odgrywa flota. Ten tytuł mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.
Podsumowując, dawno się tak nie nagrałem!
P.S. W sobotę 15 maja długo oczekiwane spotkanie naszego klubu. WOK Hutnik, s. 10, godz. 15.00. Do zobaczenia!