poniedziałek, 6 lipca 2009

Dziwny jest ten świat...

Po ostatnim czerwcowym spotkaniu zacząłem się zastanawiać nad sensem naszej działalności w porze letniej, w sobotę w klubie tłumów raczej nikt nie oczekiwał. Tym bardziej, ze pogoda zdecydowanie zapraszała na plażę, kajak itp. Alternatywę na ten dzień stanowił wyjazd do Gdyni na zlot żaglowców (m.in. pojechał vicepresident-Piotrek-cwaniak w zegarku), mimo wszystko postanowiłem zostać w WWY i otworzyć w sobotnie popołudnie klubową salkę.

Po przybyciu do "Hutnika" zostałem mile zaskoczony, gdyż już na mnie czekało dwóch pierwszych amatorów planszówek (jeden nawet z grą i aparatem!). Zacząłem chłopakom tłumaczyć Sukcesorów, "rezerwowo" rozstawiliśmy GoTa. W niedługim czasie przybyli do nas goście z Ostrołęki - kontakt dzięki forum gry-planszowe.pl - co prawda zapowiedzeni, ale z racji odległości nie do końca pewni. O 16.00 w "dziesiątce" było już prawie 15 osób, w tym następni goście z Warszawy i grane były równocześnie trzy gry...




"Uwaga Panowie, dzicy na ósemce!" - Słoń vel Elephantos (patrz w górę) próbuje odwrócić uwagę swoich nieco zagubionych kolegów od faktu, że ma juz 5 miast.(Gra o Tron)

Po prawej stronie Pietia przekonuje narzeczoną, że białe jest białe, a czarne czarne czyli - Kochanie nie masz czego szukać w Azji! (Twilight Struggle)

Na dole gra miesiąca w klubie - Sukcesorzy Aleksandra Wielkiego, w pełnym czteroosobowym składzie. Jedyny debiutant w gronie (Bartek) radził sobie nad wyraz dobrze i nie załamał się nawet jak skradziono mu ciało zmarłego króla. Adaś z Ostrołęki (zielony tiszert), wzięty w kleszcze w Azji mniejszej, zastanawia się co począć wobec zdecydowanej postawy wyszkowskich cwaniaków.
Był wesoło, chwilami za głośno i tochę duszno, ale nikt z przybyłych w minioną sobotę nie żałował poświęcenia pięknego letniego popołudnia dla planszówek. Tomkowi Orszulakowi dziękuję za zdjęcia i do zobaczenia za dwa tygodnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz