Chłopaki zaczęli od gry "Grunwald Walka 600-lecia" - świeżej polskiej karcianki, pięknie wydanej i zadziwiająco grywalnej. Sprawdza się zarówno z żoną jak i z kumplami w klubie. Szczerze polecam, nie tylko dla miłośników średniowiecza. Niestety na razie nie do nabycia.
Potem zbieraliśmy się do tomkowej "Gildii", ale skończyło się jak zawsze... i w piątkę siedliśmy do Struggle of Empires. Dość wyrównana partia, choć Capricornus nam odskoczył po pierwszej wojnie. Ja skupiłem się na pościgu za nim, Krzysio na dożynaniu Indian, a Damian z Bartkiem sam nie wiem na czym. Kiedy z konieczności zamykaliśmy grę po drugiej wojnie sytuacja była dość płynna, z szansami na zwycięstwo dla wszystkich.
Wielkie podziękowania za ciekawą partię "Stragloszczaka", który za każdym razem sprawdza się jako wojenny multipleyer. Do zobaczenia niebawem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz