piątek, 13 listopada 2009

Boże, chroń Królową i funta szterlinga!

W ubiegłym tygodniu zasoby klubu powiększyły się o nowy tytuł. Na ostatnim sobotnim spotkaniu, gra już leżała na stole i … czekała do niej kolejka chętnych.
Brass to ekonomiczna gra Martina Walleca (ostatnio God’s Playground, wcześniej Struggle of Empire). Dotyka jednak historii, gdyż znajdujemy się w niej realiach Anglii przechodzącej rewolucję przemysłową. Mapa przedstawia ówczesne hrabstwo Lancashire, czyli pierwszy na świecie wielki region przemysłowy. Na produkcji i handlu rozwinęły się tam takie ośrodki jak Manchester i Liverpool. Każdy z graczy (3-4) wciela się w rolę przedsiębiorcy i dąży uzyskania jak największego imperium ekonomicznego. Posiadane pieniądze możemy zainwestować w budowę przędzalni bawełny, kopalni, hut i portów. Dochód przyniosą jednak dopiero, gdy będzie istniał na nie popyt. Naszą bawełnę możemy sprzedawać do portów lub bezpośrednio na rynki zamorskie, Dzięki stali produkowanej w hutach rozwiniemy się technologicznie. Kanały którymi połaczymy najwięcej rentownych przedsiębiorstw dadzą nam punkty zwycięstwa. W drugim okresie gry (Brass dzieli się na dwa Kanałów i Kolei) wybucha rewolucja kolejowa, kanały musimy zastapić drogami żelaznymi, dostęp do węgla staję się niezbędny, funty krążą na planszy coraz szybciej, a zasoby Lancashire wyczerpują się.
Specyfiką mechaniki gry jest to, że pieniądz nie krąży pomiędzy samymi między graczami, tzn. gracz A nie płaci B za jego węgiel. Gracz B dostanie pieniądze z rynku, a jego kopalnia przyniesie punkt zwycięstwa. Gracz A musi zapłacić za ten węgiel dopiero gdy go sprowadzić z poza Lanacshire. Jako że jesteśmy w Anglii, najbogatszym ówczesnie państwie świata, mamy zawsze dostęp do taniego kredytu. No i najważniejsza uwaga, dochód jaki otrzymujemy co turę nie jest tożsamy z naszymi punktami zwycięstwa. Dla początkujących to może być trochę mylące, ale ma swoje ekonomiczne uzasadnienie.
Gra mnie więcej niż zauroczyła, popłynąłem... Widać, w klubie była potrzebna pewna odmiana gatunkowa – przestajemy walczyć, bogacimy się! Dla lubiących konfrontacje i to specyficzne napięcie „wiszące” nad planszą, powiem, że z „Brassem” nie jest tak źle. I tu możemy czerpać przyjemnośc z uprzykrzania życia konkurentom. Jeśli już zagarcie i odlecicie jak ja, polecam stronę na której można pograć w Brass online. Niech żyje węgiel, para i handel z koloniami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz